Metody awersyjne i ich skutki dla kocich towarzyszy
#metody awersyjne #koty #psy #relacje międzygatunkowe #zachowania zwierząt #trening zwierząt #potrzeby zwierząt #karanie zwierząt #różnice gatunkoweAwersyjne metody treningowo-wychowawcze stosowane są nie tylko w przypadku psów, ale także wobec kotów. Niestety, często tego nie zauważamy, ignorujemy ten fakt lub po prostu nie jesteśmy świadomi, iż nasze metody bazują na awersji, a to prowadzić może do komplikacji i eskalacji problemu. Techniki awersyjne oparte są na stosowaniu nieprzyjemnych bodźców w celu eliminacji lub zmiany niepożądanego zachowania u zwierząt. Przykładami takich technik są m.in: kary fizyczne, krzyk, spreje odstraszające, obroże elektryczne, kolczatki oraz izolowanie bądź ignorowanie zwierzęcia. Warto zastanowić się nad konsekwencjami stosowania takich metod, zwłaszcza w odniesieniu do kotów, które, choć są udomowione, w dalszym ciągu mają w swojej naturze dzikie instynkty, które powinniśmy szanować. Stosując metody awersyjne, próbujemy tłumić naturalne instynkty kota, naginając go do naszej woli za pomocą bólu czy strachu. Takim postępowaniem nie tylko zakłócamy naturalne zachowania kotów, ale także możemy doprowadzić do negatywnych reakcji, również względem nas, zamiast więc budować zdrową relację między opiekunem a zwierzęciem, ryzykujemy jej utratę. Niestety, jako ludzie często ignorujemy sygnały wysyłane przez koty w reakcji na awersję lub zwyczajnie nie potrafimy ich zinterpretować. Kocie komunikaty są wyjątkowo subtelne, dlatego tak istotną kwestią jest poznanie “języka kotów”, aby sygnały przez nie wysyłane nie były ignorowane, gdyż to w konsekwencji prowadzić będzie do dalszej eskalacji problemu, wpływając negatywnie na zdrowie psychiczne i emocjonalne zwierzęcia. Może nastąpić zahamowanie naturalnych instynktów, może pojawić się lęk, wycofanie, agresja, a nawet problemy ze zdrowiem. Awersyjne metody treningowo-wychowawcze mogą okazać się pułapką, szczególnie u kotów. Jako opiekunowie powinniśmy być w pełni świadomi konsekwencji wynikających z praktyk opartych na awersji oraz dążyć do stworzenia bardziej przyjaznego środowiska dla naszych czworonożnych przyjaciół.
Zaobserwuj różnicę - koty vs psy
Psy i koty to dwa różne gatunki zwierząt domowych, które stanowią istotną część życia wielu ludzi. Mimo licznych podobieństw, które możemy zaobserwować pomiędzy nimi, nie możemy zignorować istotnych różnic, występujących na wielu płaszczyznach. Różnice te obejmują takie aspekty jak ich potrzeby, etogram, interakcje z ludźmi, motywacje, czy strategie radzenia sobie z trudnościami. Ten ostatni aspekt jest szczególnie ważny w kontekście stosowania wobec zwierząt awersyjnych metod szkoleniowo-wychowawczych, ponieważ każdy z gatunków ma zupełnie inny próg reakcji. Czym jest próg reakcji? Jest to minimalny bodziec wystarczający do wywołania określonej reakcji u danego zwierzęcia. W przypadku psów progi reakcji mogą różnić się w zależności od wielu czynników, takich jak wiek, rasa, życiowe doświadczenie czy temperament. Oznacza to, że różne osobniki mogą reagować na ten sam bodziec zupełnie inaczej. Przykładowo, pewne psy mają niski próg reakcji na dźwięki, co oznacza, że szybko zareagują na hałas lub dźwięk pojawiający się w otoczeniu, inne natomiast, mogą mieć niski próg reakcji na bodźce wizualne, co sprawia, że są bardziej czujne na ruch. Różnice w reakcjach na bodźce oraz progach reakcji psów wynikają między innymi z wykształcenia się różnych typów behawioralnych, z użytkowości rasy oraz z doświadczeń życiowych psa. Należy tu podkreślić, że rasa i typ to nie to samo, bowiem rasa odnosi się do grupy psów o wspólnych cechach genetycznych, takich jak wygląd fizyczny, temperament czy funkcje użytkowe, z kolei typ behawioralny jest aspektem bardziej złożonym i odnosi się przede wszystkim do wrodzonych wzorców zachowań wzmocnionych lub wygaszonych na drodze selekcji, związanych z użytkowością, ale także do indywidualnych predyspozycji zwierzęcia. Weźmy na przykład psy myśliwskie, do których zaliczają się takie rasy jak teriery, beagle, charty, jamniki, posokowce itd. Wszystkie są psami tropiącymi i polującymi na zdobycz, co wymaga od nich szybkich oraz zdecydowanych reakcji na bodźce z otoczenia. Z drugiej strony mamy psy pasterskie, takie jak doskonale znane border collie, które są tzw. “rasą pracującą” sprawdzającą się najlepiej do kontrolowania stada, a to wymaga od nich zrozumienia subtelnych sygnałów i dostosowywania się do zachowania owiec. Te różnice wynikające z użytkowości ras oraz wpływają na sposób, w jaki psy interpretują bodźce i reagują na nie w swoim środowisku. Musimy pamiętać także o tym, że konkretna rasa posiada określone cechy fizyczne, przynależy do określonego typu behawioralnego, genetyka wpływa także na temperament, ale osobowość i predyspozycje poszczególnych psów w obrębie rasy mogą się różnić: na przykład jeden pies tej samej rasy może być bardziej aktywny i przyjacielski, podczas gdy inny może wykazywać się większą niezależnością i ostrożnością wobec ludzi. Dlatego tak ważne jest zrozumienie i dostosowanie się do indywidualnych progów reakcji danego psa, zwłaszcza w kontekście treningowym i wychowawczym. Tutaj pojawia się też pierwsza ogromna różnica międzygatunkowa, ponieważ w przypadku kotów, ich reakcja na ten sam bodziec z wielkim prawdopodobieństwem będzie zbliżona, niezależnie od osobnika. Nie wyklucza to oczywiście możliwości, że koty mogą nieznacznie różnić się w swoich progach reakcji, jednak tutaj granica jest dużo mniej płynna, aniżeli w przypadku psów. Koty są wyjątkowo wrażliwe na bodźce zmysłowe, takie jak dźwięki, ruchy, zapachy czy dotyk i znane są z niskiego progu reakcji, co oznacza, że z dużą łatwością zauważają wszelkie zmiany w swoim otoczeniu, reagując na nie natychmiastowo. Podobnie jak u psów, u kotów również osobnicze różnice między nimi wpływają na ich reakcje w różnych sytuacjach. Pierwszym z czynników może być wiek kota. Młode osobniki zazwyczaj są znacznie bardziej ciekawe i skłonne do eksploracji środowiska, natomiast osobniki, które przekroczyły trzeci rok życia, mogą być znacznie ostrożniejsze i bardziej przywiązane do swojego terytorium. Kolejnymi czynnikami wpływającymi na reakcje kotów są środowisko, w jakim funkcjonują oraz ich życiowe doświadczenia. Otoczenie, w którym żyją koty, ma ogromny wpływ na ich reagowanie w sytuacjach zagrożenia. Koty żyjące w spokojnym środowisku, w którym mają zapewnione poczucie bezpieczeństwa, są znacznie spokojniejsze, a ich reakcje są zazwyczaj adekwatne do sytuacji, natomiast koty funkcjonujące w mniej przyjaznym środowisku, które wystawione są na stresogenne bodźce, wykazują zwiększoną reaktywność oraz brak odporności psychicznej. Kwestia doświadczenia życiowego również jest niezwykle istotna, ponieważ koty mające negatywne doświadczenia z przeszłości, mogą reagować większym strachem na potencjalne zagrożenia, natomiast koty z pozytywnymi doświadczeniami są zazwyczaj dużo pewniejsze siebie i lepiej radzą sobie w sytuacjach zagrożenia. Ostatnią kwestią mającą wpływ na reakcje kotów jest stan ich zdrowia: osobniki z problemami zdrowotnymi będą reagować na zagrożenia inaczej, aniżeli osobniki zdrowe.
Wiemy już, że oba gatunki mogą reagować inaczej w podobnych sytuacjach. Jak to jednak wygląda w praktyce? Wyobraźmy sobie sytuację, w której decydujesz się na użycie agresji wobec zwierzęcia, które odbiera to jako zagrożenie, a więc konsekwencją twojego działania, będzie określona reakcja psa lub kota. W sytuacjach zagrożenia zarówno psy, jak i koty wybierają strategie z wachlarza, który najlepiej obrazuje koncepcja 5F:
FLIGHT - UCIECZKA
FREEZE -BEZRUCH
FLIRT/FIDDLE ABOUT - OBŁASKAWIANIE/”WYGŁUPY”
FAINT - UDAWANIE MARTWEGO
FIGHT - WALKA, ATAK
Psy w obliczu zagrożenia wybiorą ucieczkę, walkę, znieruchomienie bądź flirt, bardzo rzadko pojawia się omdlenie, koty natomiast: ucieczkę, walkę bądź znieruchomienie. Wybierając strategię ucieczki, zwierzęta preferują unikanie konfrontacji, starając się jak najszybciej oddalić od zagrożenia. Wbrew pozorom jest to jedna z najczęściej wybieranych strategii niezależnie od gatunku. Dlaczego? Otóż zwierzęta wcale nie są tak skore do podejmowania walki, jak się ludziom wydaje. Najczęściej będą starały się uniknąć jej za wszelką cenę, ponieważ walka to dodatkowy czynnik zagrażający, który może zakończyć się poważnym zranieniem, a czasami nawet utratą życia. Po co więc ryzykować? Najlepiej jest uciec i poszukać bezpiecznego schronienia, w którym można się schować. Ten model postępowania najlepiej widoczny jest w przypadku kotów, których reakcja na nowy bodziec w otoczeniu najczęściej polega na natychmiastowej ucieczce. Warto podkreślić, że takie zachowania są dla tego gatunku zupełnie normalne i naturalne. Jeżeli kot ucieka przed nieznanym, nie robi tego, ponieważ jest strachliwy lub płochliwy. Po prostu jest przezorny. Kolejną strategią jest bezruch w obliczu zagrożenia. Podobnie jak w przypadku ucieczki, strategia ta wygląda podobnie u obu gatunków. Pies lub kot może stać nieruchomo, aby nie przyciągnąć uwagi. Jest to jedna z częstych reakcji wobec nieznanych lub przerażających bodźców. Na pewno widzieliście kiedyś jak pies lub kot, widząc, że zbliża się do nich inny osobnik, nagle zatrzymuje się w miejscu i intensywnie wpatruje się w potencjalne zagrożenie, jednocześnie przygotowując się do ewentualnej reakcji. Interesującą strategią wybieraną jedynie przez psy jest flirt. Strategia ta polega na tym, że zwierzę chce pokazać, iż nie jest żadnym zagrożeniem, a więc nie warto go atakować. Jak to wygląda w praktyce? Otóż psy prezentują zachowania zastępcze, najczęściej zaczynają dokazywać, pokazują swoją uległość, niefrasobliwość, zachęcają do podjęcia zabawy oraz podkreślają przyjazne nastawienie. Jeżeli chodzi o udawanie martwego, w przypadku obu gatunków wybór tej strategii jest niezwykle rzadki, jednak oczywiście takie przypadki mogą mieć miejsce. Niektóre zwierzęta w sytuacji zagrożenia mogą wybrać strategię walki. Oznacza to, że mogą wykazywać zachowania agresywne. Psy najczęściej zaczynają od komunikacji poprzez groźby, takie jak szczekanie, warczenie, szczerzenie zębów. Dopiero kiedy komunikacja z przeciwnikiem jest nieskuteczna, psu pozostaje atak fizyczny. U kotów mamy do czynienia z analogiczną sytuacją. One też początkowo wysyłają komunikaty grożące: syczą, warczą, wymachują łapami, poruszają się powolnym krokiem, próbując znaleźć drogę ucieczki i tak jak w przypadku psów, dopiero pozbawione innego wyjścia, decydują się na atak. Jaką strategię wybierze zwierzę w sytuacji zagrożenia? Wszystko zależy od tego, z czym przyjdzie mu się mierzyć. Ponadto, istnieje jeszcze jeden istotny aspekt, odróżniający gatunki psa i kota, a mianowicie w naturze koty są nie tylko drapieżnikami, ale i potencjalnymi ofiarami, stąd wysoka wrażliwość na wszystkie bodźce i ich błyskawiczne reagowanie na zagrożenie. Najdrobniejsza zmiana w otoczeniu kota jest dla niego wystarczającym impulsem do decyzji o ucieczce, która zapewni zwierzęciu bezpieczeństwo. Koty nigdy nie podejmują niepotrzebnego ryzyka. Stosują metodę, którą nazywam “najpierw uciekaj, później sprawdzaj”. Na czym ona polega? Wyobraźcie sobie, że zaprosiliście gości, dzwoni domofon, a wasz kot, który prawdopodobnie kojarzy dźwięk dzwonka z pojawieniem się obcych osób w domu, ucieka, chcąc ratować życie (w pełni naturalna reakcja). Najczęściej zaszywa się w swojej bezpiecznej kryjówce, a przebywając w niej, wciąż kontroluje otoczenie (np. nasłuchując), a kiedy uzna, że jest już bezpiecznie, opuszcza kryjówkę (czas opuszczenia kryjówki będzie indywidualny dla każdego kota) i bardzo powoli rozpocznie sprawdzanie swojego terytorium, aby upewnić się, że nic mu nie grozi. Koty często nazywane są panikarzami, jednak nie jest to trafne określenie. One po prostu świetnie wyrobiły nawyk ratowania własnego życia.
Istotne różnice występują także w przypadku budowania relacji na linii zwierzę – człowiek. Wynikają one z naturalnych zachowań oraz komunikacji każdego z gatunków. W przypadku psów budowanie relacji wydaje się łatwiejsze, ponieważ z natury są one zwierzętami tworzącymi złożone relacje wewnątrz i międzygatunkowe, a to pomaga im odnaleźć się w strukturze społecznej, w konsekwencji czyniąc je dużo bardziej skłonnymi do podjęcia współpracy z człowiekiem. Ponadto, są one dużo bardziej ekspresyjne, zarówno wokalnie jak i nie wokalnie, co zdecydowanie ułatwia komunikację i pozwala zrozumieć ich potrzeby oraz emocje. Dodatkowo psy dużo chętniej angażują się we wszelki trening, co ma obopólne korzyści, ponieważ dzięki temu zdobywają one umiejętności radzenia sobie z oczekiwaniami ludzi w zależności od środowiska lub sytuacji.
Z kolei koty są zwierzętami preferującymi samotniczy tryb życia i kierują się innymi zasadami, jeżeli chodzi o budowanie relacji. Przede wszystkim są one bardziej niezależne i szczególnie cenią swoją przestrzeń osobistą, co przekłada się na relacje z ludźmi, ponieważ wyraźniej oczekują one poszanowania swojej autonomii i same decydują, kiedy i na jakich zasadach chcą nawiązać interakcję z człowiekiem. Rozumienie tych różnic i dostosowanie naszego podejścia do potrzeb każdego gatunku może prowadzić do budowania szczerych, głębokich i pełnych szacunku relacji.
Karać, czy nie karać?! Oto jest pytanie!
Stosowanie kar wobec zwierząt najczęściej nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Kara może zadziałać tymczasowo, jednak nie motywuje ona zwierzęcia i nie pokazuje mu alternatywnego zachowania, za to niesie za sobą sporo skutków ubocznych, takich jak strach, agresja czy zniszczenie zaufania, które jest podstawą relacji człowiek - zwierzę. Pytanie brzmi, dlaczego w ogóle decydujemy się na karanie naszych zwierząt? Odpowiedź jest prosta: wiąże się to najczęściej z naszymi emocjami, z którymi nie potrafimy poradzić sobie w kontekście zachowania naszego zwierzęcia oraz z przekonaniem, że kara = rozwiązanie problemu z zachowaniem. Przedstawię wam teraz dwie sytuacje związane z karaniem zwierząt, a następnie postaram się je dokładnie omówić.
Sytuacja 1:
Pies szaleńczo goni za wszystkimi ptakami podczas spaceru. Biega, skacze, szczeka, inni ludzie dziwnie się na niego patrzą, ponadto jest brzydka pogoda, więc dodatkowo cały jest brudny - właściciel takiego psa chciałby, aby przez cały spacer grzecznie poruszał się przy nodze, najlepiej idąc tylko po chodniku (aby łapy pozostały względnie czyste), załatwił swoje potrzeby fizjologiczne i szybciutko wrócił do domu. Pies nie spełnia oczekiwań właściciela, jest nieposłuszny (według opiekuna), a ten, czując narastającą frustrację, zaczyna ciągnąć psa na smyczy, być może krzyczy na niego, wymachuje w jego kierunku rękami lub nawet decyduje się go uderzyć.
Sytuacja 2:
Kot uwielbia wylegiwać się na szafie, jednak, aby móc się na nią dostać, musi wdrapać się po zasłonach okiennych. Zwinnie wbija swoje pazury w tkaninę, wspinając się na szafę kilka razy dziennie. W konsekwencji zasłona ulega zniszczeniu - właścicielowi nie podoba się, że jego kot kilka razy dziennie udaje się na wspinaczkę po zasłonie, która jest coraz bardziej zniszczona. Chciałby, żeby kot leżał na podłodze w swoim legowisku, a nie na szafie, dodatkowo niszcząc jego piękną zasłonę okienną. Opiekun chciałby, aby kot zaprzestał wspinaczek, ponieważ złości go ilość zniszczeń. Zapewne odczuwa też frustrację, bo kot nie chce przestać, dlatego wpada na pomysł, aby za każdym razem, gdy kot będzie chciał wspiąć się po zasłonie, przestraszyć go, używając do tego krzyku, rzucania w niego przedmiotami lub nawet bicia.
Jakie rezultaty przyniesie takie postępowanie? Odpowiedź jest tylko jedna: opłakane. Nasze zwierzęta mają bowiem takie samo prawo do wyrażania i zaspokajania swoich potrzeb, jak każdy z nas. Wyżej wymienione sytuacje nie dotyczą zwierząt z problemami behawioralnymi. Są to naturalne i normalne zachowania, które zaspokajają ich potrzeby. Czy kiedy krzykniemy na naszego psa lub damy mu “klapsa”, pies zareaguje? Oczywiście, że tak, prawdopodobnie ucieknie lub skuli się, patrząc na nas ze strachem w oczach, niewykluczone są także inne reakcje, takie jak warczenie, pokazanie zębów czy nawet ugryzienie w samoobronie. Czy kiedy psikniemy wodą w kota, ten zeskoczy z miejsca, na które nie wolno mu wchodzić? Najprawdopodobniej tak, dodatkowo zacznie uciekać i schowa się przed nami. Decydując się na awersje wobec naszego pupila, niczego go nie uczymy, jedynie sprawiamy, że zwierzę zacznie się nas bać, będzie łączyło ból i nieprzyjemne doznania z naszą osobą, a odzyskanie zaufania w oczach własnego zwierzęcia jest bardzo trudne, czasem wręcz niemożliwe. Ponadto pamiętajmy także o tym, że o ile mamy prawo do odczuwania własnych emocji, o tyle jeżeli podczas karania towarzyszą nam takie emocje jak złość, nienawiść, frustracja, irytacja, wzburzenie jest to niewłaściwe, a wręcz złe. Podobnie jest w sytuacji, gdy tracimy nad sobą panowanie. Stosujemy wtedy karę jako odwet na zwierzęciu lub po prostu odreagowujemy własne emocje, takie postępowanie jest absolutnie karygodne.
Koty - dyscyplina i kara. Czy to ma sens?
Postawmy sprawę jasno, nie istnieje coś takiego jak dyscyplinowanie kota. Jak pisałam wcześniej, koty cenią sobie niezależność oraz swobodę, nie ma więc nic dziwnego w tym, że będą penetrowały wszystkie zakamarki i niedostępne miejsca w naszym mieszkaniu, bez względu na to, czy to nam odpowiada czy nie. Dlatego jako opiekunowie kotów musimy nauczyć się sztuki kompromisu. Zanim zaprosimy kota do naszego domu, musimy mieć pewność, że będziemy umieli podzielić się swoją przestrzenią z nowym członkiem rodziny, co w praktyce może być wyzwaniem, zwłaszcza, gdy brakuje nam podstawowej wiedzy na temat kocich potrzeb. Elementy, takie jak wspinanie się, preferencje do przebywania na wysokości, potrzeba drapania, rozciągania czy znaczenia terytorium, są kluczowe dla kota. Brak możliwości ich realizacji najczęściej prowadzi do pojawiania się konfliktów na linii kot - człowiek, a konsekwencją konfliktów, będzie decyzja o ukaraniu kota. Skąd bierze się w nas ta chęć wymierzenia kary? Odpowiedź jest bardzo prosta, nie podoba nam się zachowanie naszego kota, chcielibyśmy mieć na nie wpływ, a najprostszą metodą wydaje się pokazanie kotu, kto rządzi w naszym domu.
Metody awersyjne = kocia krzywda
Pierwsza kwestia, którą chciałabym poruszyć nie jest co prawda awersyjną metodą szkoleniowo-wychowawczą, a sposobem zapobiegania pewnym zachowaniom, jednak jest wyrządzaniem wielkiej krzywdy kotom i trzeba o tym mówić głośno. Mam na myśli jeden z najokrutniejszych zabiegów chirurgicznych, jakim jest usuwanie pazurów. Choć trudno w to uwierzyć, w wielu krajach świata zabieg ten stanowi powszechną praktykę. Na szczęście w Polsce takie zabiegi są zakazane. Motywacją do stosowania tej barbarzyńskiej metody jest często pragnienie właścicieli, aby ich koty nie dokonywały szkód w domach, czy też nie drapały gości i domowników. Warto zauważyć, że tego rodzaju decyzje podejmowane są w celu osiągnięcia szybkich efektów przy całkowitym zignorowaniu konsekwencji zdrowotnych oraz behawioralnych dla samych zwierząt. Chirurgiczne usuwanie pazurów, inaczej znane również jako onychoektomia, polega na amputacji nie tylko widocznych pazurów, ale na usunięciu końcówki kości z której one wyrastają. Cały zabieg możemy porównać do amputacji kończyny u człowieka, ponieważ onychoektomię wykonuje się na wszystkich czterech kocich łapach. Oprócz ogromnego stresu oraz bólu, jakie odczuwa kot w związku z samym zabiegiem, taka praktyka może doprowadzić do szeregu problemów zdrowotnych i behawioralnych. Zaczynając od aspektów zdrowotnych, koty poddane takim zabiegom mogą cierpieć na chroniczny ból, kulawizny, problemy z poruszaniem się, utratę równowagi oraz infekcje, które w konsekwencji doprowadzić mogą nawet do amputacji całej kończyny a nawet do śmierci zwierzęcia. Problemy behawioralne mogą objawiać się załatwianiem potrzeb fizjologicznych poza kuwetą, zwiększoną agresją, gryzieniem opiekunów lub nadmierną pielęgnacją. Barbarzyństwo tej metody najbardziej uderza jednak w kocią komunikację, ponieważ pazury pełnią nie tylko funkcję narzędzi do polowania czy samoobrony, ale także narzędzi do komunikacji. Kocie łapy posiadają gruczoły zapachowe umiejscowione blisko pazurów, a więc kot podczas drapania zostawia na powierzchni nie tylko znaki pazurów, ale także markery zapachowe, co pomaga w oznaczeniu terytorium, gdy chce on zaznaczyć swoją obecność. Co ciekawe, koty używają pazurów także do wyrażania emocji, takich jak złość, frustracja czy radość. Jest to wielofunkcyjne narzędzie, bez którego koty stają się nie tylko bezbronne, ale także tracą możliwość prezentowania swoich naturalnych zachowań, pozbawiając więc koty pazurów odbieramy im wszystko co kocie.
Stosowanie obroży elektrycznych dla kotów to kolejna metoda, która zdobywa coraz większą popularność. Producenci tych urządzeń biorą udział w zaciekłej rywalizacji o zdobycie klientów, prezentując swoje produkty jako wyjątkowe gadżety smart, które według nich mają zadbać o bezpieczeństwo kotów. Obroże te nie tylko umożliwiają monitorowanie aktywności kotów i śledzenie ich lokalizacji za pomocą GPS-ów, posiadają one także funkcję nazywaną wirtualnym ogrodzeniem. Pierwsze dwie funkcje są rodzajem niewinnego wabika, mającego zachęcić opiekunów do zakupu tego innowacyjnego produktu. Jednak opcja elektronicznego ogrodzenia, mimo, że nieco intrygująca, nie jest niewinna i wymaga dokładniejszego zrozumienia. Teoretycznie, funkcja ta ma zagwarantować bezpieczeństwo kotom, które mają skłonność do ucieczek lub są wypuszczane przez swoich opiekunów. Jednakże, to rozwiązanie może być stosowane także w domach i mieszkaniach, aby uniemożliwić kotom zbliżanie się do określonych obszarów czy przedmiotów. Jak to działa w praktyce? W rzeczywistości polega to na stosowaniu impulsu elektrycznego (rażenie prądem) za każdym razem, gdy kot zbliży się do wyznaczonej przez opiekuna granicy. Producentom zależy na unikaniu określeń takich jak “prąd” czy “rażenie”, więc sprytnie zastępują je eufemistycznymi sformułowaniami, np. “sygnał radiowy”, “ostrzeżenie dźwiękowe” lub “korekta” by przekonać ludzi, że korzystanie z tych urządzeń jest bezpieczne i całkowicie nieszkodliwe. Dodatkowo w specyfikacji urządzenia nie znajdziemy dokładnych danych mówiących o sile impulsów elektrycznych, które stosujemy. Producenci piszą o dostosowaniu poziomu, który jest wystarczający do spowodowania dyskomfortu u kota, jednocześnie zapewniając, że jest on na tyle niski, by nie powodować poważnych obrażeń. Mimo wszystkich tych zapewnień, jedno pozostaje bez zmian, a mianowicie kwestia wykorzystywania prądu jako awersyjnego narzędzia treningowo-wychowawczego. Porażenie prądem ma sprawić, że kot poczuje dyskomfort, dzięki czemu nie opuści naszego ogródka. W rzeczywistości jednak, kot odczuje ból spowodowany impulsem elektrycznym, co będzie miało wpływ na jego stan psychiczny: kot może stać się agresywny, apatyczny lub zacznie unikać jakiejkolwiek interakcji z opiekunem. Pojawić mogą się także podrażnienia skóry, stany zapalne czy utrata sierści w miejscu, gdzie obroża styka się z ciałem. Czy kot przestanie zbliżać się do zakazanej strefy? Możliwe, że tak, trzeba jednak mieć pełną świadomość tego, że stanie się to kosztem bolesnych i niepokojących doświadczeń.
Jedną z powszechnie stosowanych metod awersyjnych są też butelki ze spryskiwaczem. Przez lata uznawano korzystanie z takich butelek za nieszkodliwe i efektywne narzędzie w okiełznaniu niepożądanego zachowania kota. Jednak czy rzeczywiście są one takie bezpieczne, jak nam się wydaje? Załóżmy, że nasz kot wskakuje na kuchenne blaty, co my uważamy za nieakceptowalne, sięgamy więc po butelkę z wodą i spryskujemy nią kota. Reakcja zwierzęcia jest natychmiastowa - kot zeskakuje z blatu i ucieka z kuchni. Choć metoda ta może wydawać się skuteczna, w końcu nasz cel został osiągnięty, musimy zastanowić się nad potencjalnymi skutkami jej stosowania. Niestety, nie jest to pozbawione konsekwencji. Koty charakteryzujące się niskim progiem reakcji na bodźce, mogą silnie zareagować na niespodziewane psiknięcie wodą. Skutkiem tego może być zwiększenie poziomu stresu u kota, co więcej zacznie on kojarzyć butelkę i jej użycie z nieprzyjemnym doświadczeniem. Jednak najistotniejsze jest to, że zacznie on kojarzyć coś nieprzyjemnego z opiekunem i nauczy się go bać. Będzie to miało ogromny wpływ na relację opiekun - kot, prowadząc do nieufności, lękliwości lub unikania interakcji. Dodatkowo, nie zapominajmy, że psiknięcie w kota wodą może zwiększyć ryzyko urazów podczas ucieczki, zwłaszcza jeśli zwierzę znajduje się w wysokim miejscu. Wniosek? Nawet butelka z wodą może wyrządzić krzywdę.
Inna metoda karania, czasem postrzegana jako skuteczna i właściwa, to tak zwane “kocie więzienie”. Dlaczego często uważa się tę metodę za pozytywną? W dużej mierze wynika to z błędnego rozumienia koncepcji izolacji, która może być skutecznym narzędziem wspomagającym kota w radzeniu sobie z emocjami. Koty jako gatunek plasują się pośrodku łańcucha łowieckiego. Oznacza to, że mogą być nie tylko drapieżnikiem, ale także ofiarą, muszą zachowywać więc czujność wobec potencjalnych zagrożeń. Ta ostrożność i natychmiastowe reakcje na nowe bodźce w środowisku są zatem naturalnymi zachowaniami, wynikającymi z przystosowania ewolucyjnego. Należy pamiętać o kluczowej roli terytorium w życiu kota stanowiącego istotny element jego poczucia bezpieczeństwa. Koty wykazują preferencję do przebywania w miejscach, z których mogą dokładnie obserwować swoje otoczenie, kiedy jednak czują się niepewnie na swoim terytorium, starają się unikać sytuacji, w których mogłyby zostać zaskoczone. Niezrozumienie kocich zachowań może prowadzić do sytuacji, w których kot zostaje zaskoczony, np. gdy podchodzimy do niego od tyłu, siłą wyciągamy go z ukrycia, wprowadzamy go do pomieszczenia pełnego obcych ludzi itd. W takich chwilach kot może reagować agresywnie, co związane jest z jego naturalną potrzebą obrony. Izolacja może okazać się skutecznym narzędziem w stresujących sytuacjach, zapewni ona kotu bezpieczną przestrzeń, pozbawioną bodźców zewnętrznych, dając mu szansę na wyciszenie i powrót do równowagi. Czym w takim razie różni się “kocie więzienie” od izolacji? Izolacja jest gestem życzliwości wobec naszego kota, “kocie więzienie” to po prostu forma karania. Stosowanie tej metody jest dość powszechne, zwłaszcza, gdy opiekunowie nie wiedzą, jak inaczej poradzić sobie z problemem lub nie panują nad własnymi emocjami. Doskonałym przykładem jest nocna nadaktywność, która bywa zmorą wielu właścicieli kotów, którzy nie są w stanie dłużej znosić nocnego ujadania. Decydują się więc na zamknięcie kota w łazience. Jednak zamknięcie kota ma przynieść ulgę przede wszystkim opiekunom, nie kotu. Prawdopodobnie kot nadal będzie wokalizował, ale zamknięte drzwi łazienki zagłuszą to na tyle, że opiekunom uda się ponownie zasnąć. Natomiast kot pozostanie uwięziony przez kilka godzin, pozbawiony możliwości wyjścia, odcięty od swojego terytorium, w którym czuje się bezpiecznie. Może zacząć odczuwać lęk i niepokój. Nadmierne stosowanie “kociego więzienia” jako rozwiązania problemów może skutkować wzmożoną wokalizacją, agresją, kompulsywnym wylizywaniem futra, ale może to wpłynąć także na nastrój kota, prowadząc do apatii albo depresji. Nie zapominajmy też o najważniejszym aspekcie, a mianowicie, o kojarzeniu opiekunów z negatywnymi doświadczeniami, co zawsze wpływa na relacje między nimi a zwierzęciem. Stosowanie “kociego więzienia” nie sprawi, że kot zrozumie, iż został zamknięty z powodu “niewłaściwego zachowania”. Koty nie są zdolne do tego rodzaju refleksji, a praktyka ta ma tyle samo sensu, co wkładanie kotu nosa w kałużę moczu.
Czy oznacza to, że jesteśmy bezradni, jeżeli chodzi o wychowanie naszego kota? Absolutnie nie. Jako opiekunowie możemy mieć ogromny wpływ nie tylko na naszą relację z kotem, ale także na jego zachowanie. Oczywiście musimy pogodzić się z faktem, że kot na zawsze zachowa swoją niezależność, jednak dzięki zasadzie kompromisu możemy znaleźć rozwiązanie, które zadowoli obie strony. W przypadku budowania relacji człowiek - kot osobiście bardzo lubię porównanie do relacji rodzic - dziecko, która polega przecież na nauczeniu małego człowieka wszystkiego od podstaw. Dokładnie to samo możemy zastosować w przypadku kota. Bądźmy jego nauczycielem, dbajmy o jego rozwój i dobre samopoczucie, nauczmy go też, gdzie leżą granice i zadbajmy o przystosowanie środowiska tak, aby zapewnić mu dobrostan. Musimy mieć świadomość, że wybór odpowiedniej metody wychowawczej dla naszego kota nie jest uniwersalny i wymaga indywidualnego podejścia. Naszym pierwszym krokiem, jako świadomych opiekunów, powinno być dokładne poznanie naszego pupila. Systematyczna obserwacja pozwala zrozumieć nawyki, preferencje, motywacje oraz subtelne zmiany w zachowaniu, co staje się kluczowe zwłaszcza w kontekście zdrowotnym. Osobiście preferuję metodę “coś za coś”, która sprawdzała się u mnie wielokrotnie. Przyjmijmy, że nasz kot wciąż wskakuje i przesiaduje na kuchennych blatach. Przed podjęciem decyzji o zakazaniu kotu tej praktyki, warto zastanowić się, dlaczego nasz pupil lubi to miejsce. Być może kuchnia jest dla niego miejscem społecznie istotnym, będąc centralnym punktem aktywności rodziny. Zanim więc wprowadzimy zakaz, zastanówmy się nad alternatywą. W świetle zasady kompromisu możemy zaproponować kotu inne miejsce do spędzania czasu. Analiza kuchni z perspektywy kota pozwoli zidentyfikować, co możemy zmienić. Nie muszą być to drogie modernizacje. Czasem kilka dodatkowych półek czy uporządkowanie przestrzeni na szafkach w zupełności wystarcza. Stworzenie dedykowanej strefy z kocem, poduszką, legowiskiem czy matą do drapania pozwoli rozwiązać problem, jednocześnie da kotu własne, przeznaczone dla niego miejsce. Zawsze wybierajmy pozytywne metody wychowawcze. Nigdy nie sięgajmy po awersję, bo to zawsze jest droga na skróty.
Autorka: Katarzyna Kamińska
Bibliografia:
Biegańska-Hendryk, M., “Rozmowa z kotem”, wyd. Buchmann, wyd.I, Warszawa, 2021.
Bradshaw, J., “Zrozumieć kota”, Wydawnictwo Czarna Owca; 2019.
Galaxy, J., “Kocie Mojo”, Wydawnictwo SQN, Kraków, 2019.
Halls, V,, “Koci detektyw”, wydawnictwo Galaktyka, Łódź, 2016.
Materiały szkoleniowe Coape, z kursu “Behawiorysta zwierząt towarzyszących rocznik 2022/23”.
Johnson -Bennett, P., “Jak kot z kotem”, wydawnictwo Galaktyka, Łódź, 2014.
Parchimowicz, N., „Usuwanie kotom pazurów – bestialski zabieg, który niszczy im życie”, [online], https://www.koty.pl/artykuly/zdrowie/usuwanie-kotom-pazurow